10 rocznica podziemnego strajku w KWK „Silesia”

2013-05-27

A- A A+

Tak, to już 10 lat minęło od czasu, kiedy załoga KWK Silesia postanowiła, że w dniu 26 maja 2003 r po zmianie pierwszej nie wyjedzie na powierzchnie. Powodem tak dramatycznej decyzji były zapowiedzi Kompanii Węglowej, że kopalnia zostanie zlikwidowana. Kolejne zmiany i kolejni górnicy przyłączali się do protestujących i po zmianie trzeciej na dole było już ponad 350 pracowników. Protest trwał do 3 czerwca i na zawsze wpisał się w kartach historii kopalni jak i historii polskiego górnictwa. Nie było w Polsce od czasu Sierszy tak drastycznej formy protestu. W dniu 3 czerwca 2003 roku zostało podpisane porozumienie załoga po dziewięciu dniach i nocach spędzonych w podziemnych korytarzach wyjechała na powierzchnie. To dzięki nim możemy cieszyć się dzisiejszym PG SILESIA….

Poniżej tekst z 2003r z Tygodnika Solidarność oraz pamiątkowe zdjęcia ze strajku:

Schodzą na dół
Teresa Wójcik

W Kopalni Węgla Kamiennego „Silesia” w Czechowicach-Dziedzicach w ubiegły poniedziałek rozpoczęła się czynna podziemna akcja protestacyjna. „Silesia” w 2002 r. obchodziła 100. rocznicę istnienia. Rok 101. zaczął się od perspektyw likwidacji i zwolnień górniczych.

Na dworcu w Czechowicach-Dziedzicach informacji udziela ładna dziewczyna w kiosku z prasą. – U nas na kopalni „Silesia” od wczoraj siedzą górnicy na dole. Bo kopalnia ma iść na likwidację. A ludzie na bezrobocie. To się zamknęli i nie wyjdą, aż rząd ustąpi. Ja tam ich popieram, sama dwa lata byłam na bezrobociu.
Za ścianą świeżej zieleni niebieskawe sylwety wież maszyn wyciągowych. Nad bramą na całą szerokość rozciągnięty transparent „Akcja protestacyjna” i logo NSZZ Solidarność. Obok informacja, że na dole pozostali też inni związkowcy – z Solidarności ’80, „Kadry” i Związku Zawodowego Górników w Polsce. Tych z Solidarności jest w KWK „Silesia” najwięcej, bo aż 43-44 proc. A w ogóle do związków zawodowych należy ponad 90 proc. górniczej załogi. Kopalnia zatrudnia ok. 1,3 tys. osób, przed głęboką restrukturyzacją – 3,6 tys. Roczne wydobycie sięga 1,2 mln ton wysoko gatunkowego węgla.

Najlepiej zlikwidować!

O tym, że program restrukturyzacji górnictwa w najnowszej SLD-owskiej wersji przewiduje po wprowadzeniu nowej struktury górnictwa (połączenie dotychczasowych spółek węglowych, z wyjątkiem Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego, w Kompanię Węglową) likwidację grupy kopalń, wiadomo było od grudnia ub.r. Oficjalnie resort gospodarki łudził, że lista kopalń do likwidacji jest nieustalona. Tymczasem nieoficjalnie wiadomo, że do likwidacji są wyznaczone „Halemba”, „Bytom II”, „Centrum”, „Bolesław Śmiały”, „Bielszowice”, „Polska-Wirek”, „Janina”, „Rydułtowy”, „Sośnica”. I właśnie „Silesia”. Z tej dziesiątki siedem ma być zlikwidowanych do końca 2003 r. Najbardziej zagrożona wydaje się ta ostatnia. Jakoś pilnie strzeżone wieści roznoszą się wśród ludzi. Jednocześnie już przedświąteczna okupacja siedziby Kompanii Węglowej świadczyła, że górnicza „S” dobrze przeanalizowała niektóre starannie ukrywane dokumenty resortu gospodarki dotyczące dalszych rządowych planów „reformowania” górnictwa. (Pisaliśmy o tym w świątecznym numerze „TS”). Jednym z elementów tego planu jest przekazanie z dniem 30 czerwca 5 kopalń z Kompanii Węglowej do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która będzie powołana po to, aby likwidować kopalnie. Innym – „zdjęcie” z produkcji 9 mln ton węgla, czego nie da się zrobić bez likwidacji kopalń. A jedną z tych do likwidacji jest „Silesia”. Mówi Kazimierz Żyrek, szef Solidarności w KWK „Silesia”: – W poniedziałek, 26 maja, od pierwszej zmiany na kopalni wrzało już otwarcie. Z minuty na minutę dojrzewał spontaniczny protest. W południe było oczywiste, że pierwsza zmiana nie wyjedzie na powierzchnię. Druga zmiana przyłączyła się do pierwszej. I tak poszło…..
„Do takiego desperackiego protestu musiało dojść. O istnienie kopalni zupełnie nie zatroszczył się nasz dotychczasowy dyrektor. Od 26 maja jest nowy, musiał rozpocząć od obserwowania naszej akcji. Zobaczymy, czy wytrzyma presję rządu, który chce zniszczyć górnictwo, czy woli się utożsamić z kopalnią, z nami. Na razie górnikom, którzy pozostali na dole, zakazał wydobycia. Pracują tylko służby kopalni, które muszą – wentylacja, odmetanowanie, elektrycy, ratownicy itd.”.
Od środy na trzeciej zmianie miał się rozpocząć znów fedrunek. Byłoby dobrze „odświeżyć przodki”. Wydobycie miało być wznowione na dwóch ścianach. I rzeczywiście – trzecia zmiana, 150 ludzi stawiło się do pracy. Ale dyrekcja była innego zdania, wydobycia nie będzie. Za to na cechowni była okazja do krótkiej masówki. Z obecnością przedstawicieli wszystkich czterech central związkowych. Żyrek poinformował, że Zarząd Kompanii Węglowej negocjacji nie podjął. Dziwne, bo nieoficjalnie zapewnia, że „Silesii” nie ma zamiaru likwidować, a zwolnień z pracy nie będzie. Jednak ani myśli zagwarantować tego na piśmie. Tymczasem ludzie chcą gwarancji. „Dlatego – podkreśla szef kopalnianej „S”- protest na dole będzie trwać. Tego chce ta wspaniała załoga, z której jestem dumny.”
Na dole w poniedziałek pozostało na trzech poziomach – 289, 500 i 550 m – łącznie ponad 500 górników. Chętnych było znacznie więcej, ale bezpieczne optimum na dole w tej kopalni to 350-450 ludzi. Wśród nich pozostaje 14 pracowników dozoru – sztygarów i kierowników zmian. We wtorek i środę protestujących było na dole nieco poniżej 400…
…Tak jak naturalne jest, że „Silesii” nie pozostawiono samej sobie. Są na miejscu działacze górniczej „S”, jest przewodniczący Sekretariatu Górnictwa i Energetyki K. Grajcarek, jest szef Regionu Podbeskidzie,Marcin Tyrna bo „Silesia” to „podbeskidzka” kopalnia.

Nie ma innego wyjścia

Marcin Tyrna siedzi w „Silesii” niemal cały czas od poniedziałkowego południa. Region zaopatrzył protestujących w koce, było tego łącznie ponad 600 sztuk.
Trzy razy dziennie na dół dostarczane są pełnowartościowe posiłki. We środę na śniadanie były bułki z masłem i serem, herbata, mleko, owoce i soki. Na obiad schabowy, młoda kapusta i ziemniaki. Kolacja na gorąco – bogracz. Dostarczono na wszystkie trzy poziomy środki czystości. Pastę do zębów i szczoteczki przekazali związkowcy z kolejarskiej „S” i firma „Amber”. Podobnie jednorazówki i piankę do golenia. Jest stały dyżur lekarski. Finansowo wspomagają kolegów z „Silesii” komisje zakładowe z innych kopalni, Region Podbeskidzie oraz Region Śląsko-Dąbrowski.
Marcin Tyrna ocenia: „Dość likwidacji miejsc pracy. Solidarność nie może na to pozwolić. Dla niewielkich Czechowic utrata miejsc pracy w <> byłaby klęską, kopalnia to jedyny większy zakład. Ale sami górnicy z „Silesii” to za mało. Z doświadczeń wiadomo, że jak się cała branża nie postawi, to zakłady będą likwidować do końca. Taki mamy model „transformacji”. Dlatego tu nie wystarczy wsparcie finansowe i deklaracje, potrzebna jest szersza akcja krocząca, to jest gra o całe górnictwo. Jest pora na zdecydowany protest”.
Na dole warunki są ciężkie, IV stopień zagrożenia metanem. Dwukrotnie – w 1974 i w 1979 roku – w „Silesii” miały miejsce wielkie katastrofy, w wybuchu metanu zginęło po kilkudziesięciu górników. Przypomina o tym pomnik przed kopalnią, a każdy górnik z „Silesii” pamięta o wszechobecnym zagrożeniu niemal automatycznie. Reżim bezpieczeństwa jest bezwzględny. Nie wolno używać żadnych urządzeń, gdzie może pojawić się iskra elektryczna, więc np. aparatów fotograficznych, kamer itp.

Najtrudniejsza jest środa

Okupujący podziemie siedzą możliwie najbliżej szybów. Szanse zapełnienia czymś czasu są więcej niż ograniczone. Jedzenie. Jakoś trochę się umyć, poczytać prasę, która regularnie jest przysyłana z góry. Można pograć w karty. Porozmawiać. Aby trochę rozładować ich stres, kopalniana „S” dostarczyła dla wszystkich papeterie i długopisy. Ludzie chętnie piszą do żon. do bliskich. Spanie – deski jako materac, zwinięta metalowa siatka pod głowę, koc lub dwa do nakrycia. O paleniu nie ma mowy, zamiast można żuć gumę, albo… tabakę, niektórzy marzą o kawie.Zaciera się poczucie rytmu dobowego. Warunki są takie, jakie są, czyli ekstremalne.
To wszystko wymaga dużej odporności. Tęsknota za rodziną i domem. Za światłem dziennym. Jeden z protestujących, Zdzisław P. na pytanie, jak tam jest, odpowiada lakonicznie „ludzie są zmęczeni”. Ale zawzięli się i są gotowi do poświęceń, do siedzenia w tej dziurze do oporu. Młody kombajnista (w domu żona z trójką drobiazgu) powiada mi: „Bez ta gruba ni ma dla nas życia”. Inny określa dosadniej „Wolę zdechnąć tu, na dole, niż zdychać na ulicy”. We środę pod wieczór do protestujących zjeżdżają Kazimierz Grajcarek i wiceprzewodniczący kopalnianej „S”. Ludzie są głodni informacji: czy są rozmowy z Zarządem Kompanii, jak przebiegają, jaka jest sytuacja kopalni.
Na zewnętrznej ścianie bramy kopalnianej telefon, przez który można dzwonić do protestujących na dole. Od rana do późnego wieczora stoi tu grupka żon górniczych. Czasem samych, czasem z małą dzieciarnią. Ot, usłyszeć głos męża i taty. Jedna rozmawia, reszta cierpliwie czeka w kolejce. Taki los…Od żon górniczych telefony odbiera też Żyrek i zawsze ma krzepiące słowa.
Żyrek przypomina podziemne strajki na Śląsku w 1932 roku. To o nich był film „Perła w koronie”. Były też w grudniu 1981 r. strajki na dole w „Ziemowicie” „Brzeszczach” i najdłuższy, dwutygodniowy w KWK „Piast”. Ci na „Silesii” są podobnie zdeterminowani. Motywacja oczywista. Albo obronią kopalnię, albo wszyscy i ich rodziny są bez szans.

Rozpoznanie bojem…

Co dalej? Jest gorąco w całej branży. Wiadomo, że po referendum resort gospodarki, pracy i opieki społecznej przestanie ukrywać swój program faktycznej likwidacji polskiego górnictwa. Wiadomo już, że w tę stronę zmierza dokument przygotowany – z datą maj 2003 r. – przez zarząd Kompanii Węglowej. A także raport opracowany już przez zespół ekspertów na wniosek rządu. Ten raport wpłynął do odpowiedzialnego za górnictwo wiceministra.Do niedawna był nim M.Kossowski. Jest lista kopalń przeznaczonych do likwidacji.
Jak zareaguje górnicza „S”? Wiadomo, zgody na likwidację miejsc pracy nie będzie. We wtorek i we środę obradowali nad tym przewodniczący wszystkich Komisji Zakładowych „S” w kopalniach i zakładach górniczych. Z udziałem M. Tyrny, K. Grajcarka oraz przewodniczącego Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Piotra Dudy. Ostatecznie ocena była jedna. Trzeba się bronić, nie ma zgody na zamykanie kopalń. KWK „Silesia” nie będzie osamotniona. Tu ludzie pierwsi podjęli protest i mamy rozpoznanie przeciwnika bojem. W efekcie zostały przyjęte dwie uchwały. Rada Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego przekształciła się w Komitet Protestacyjny. Zaś zebranie przewodniczących uchwaliło, że od czwartku 29 czerwca NSZZ „S” we wszystkich kopalniach rozpoczyna akcję protestacyjną. Czynnie przystępują do niej kolejne MKZ według przyjętego harmonogramu. Naturalnie – jeszcze przed referendum… Po referendum może być „po ptokach”.

Teresa Wójcik

Zobacz galerię zdjęć