– Komunikat ze strony pani premier jest dowodem na to, że dzięki protestowi uzyskaliśmy przyspieszenie w tych tematach, których rozwiązanie nam wcześniej obiecywano. Zgadzam się z tym, że to tylko zapewnienia, ale niczego więcej i tak nie bylibyśmy w stanie uzyskać – podsumowuje środową blokadę polsko-rosyjskiego przejścia granicznego w Braniewie przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz. Polecamy krótką rozmowę ze związkowcem, który towarzyszył górnikom do końca protestu.
Solidarność Górnicza: – Panie przewodniczący, warto było tak szybko kończyć protest i po uzyskaniu mglistych, w gruncie rzeczy, obietnic pani premier wyrażonych w komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu wracać na Śląsk?
Dominik Kolorz, przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność”: – Myśmy wczoraj tak naprawdę nie liczyli na jakikolwiek komunikat ze strony pani premier. Naszym nadrzędnym celem było pokazanie całej Polsce, jak się traktuje nas, górników, i całe górnictwo. Istotny był oczywiście kontekst importu rosyjskiego węgla, istotny był też kontekst obietnic, jakie wcześniej strona rządowa, jeszcze z premierem Donaldem Tuskiem na czele, złożyła stronie związkowej w tej kwestii. W mojej ocenie udało nam się zwrócić uwagę kraju na problemy sektora i to w znakomity sposób. Wczoraj większość Polski pozytywnie mówiła o tym proteście, pozytywnie odebrała nasze argumenty, a o to nam właśnie chodziło.
SG: – Jaka jest zatem realna wartość wczorajszego komunikatu?
DK: – Komunikat ze strony pani premier jest dowodem na to, że dzięki protestowi uzyskaliśmy przyspieszenie w tych tematach, których rozwiązanie nam wcześniej obiecywano. Zgadzam się z tym, że to tylko zapewnienia, ale niczego więcej tam na miejscu nie byliśmy w stanie uzyskać. To i tak dużo.
SG: – Niektórzy twierdzą, że blokada mogła potrwać dłużej chociażby po to, by zablokować wjazd kolejnych składów towarowych z rosyjskim węglem. Protest się skończył i należy domniemywać, że marnej jakości surowiec nadal wpływa do Polski przez przejście graniczne w Braniewie, tak jak wpływał tamtędy wcześniej…
DK: – Wszystko wydaje się proste, jeśli się nie weźmie pod uwagę co najmniej kilku rzeczy. Mogliśmy tam siedzieć i 30 dni, ale wystarczyłyby może 2 dni, by transport węgla ze strony rosyjskiej został zreorganizowany i posłany przez inne przejścia graniczne. Chcąc być skutecznym, należałoby zablokować wszystkie kolejowe przejścia graniczne, co jest niemożliwe, a jeśli jakimś cudem by się udało, byłoby nielegalne. Konsekwencją byłyby zapewne szybkie działania odpowiednich służb. Jeśli ktoś dzisiaj sugeruje, że należało blokować tory dłużej, to nie wie, czym takie spontaniczne akcje mogą się zakończyć. A najłatwiej podobne słowa wypowiadają ci, których w Braniewie nie było. Decyzję o zakończeniu akcji podjęliśmy wspólnie, tak jak wspólnie była ona rozpoczęta. Podczas krótkiej narady po otrzymaniu komunikatu Centrum Informacyjnego Rządu wszyscy zgodzili co do konieczności opuszczenia torów.
SG: – Czego górnicy spodziewają się po exposé pani premier? Jakie stwierdzenia będą zadowalające dla organizacji związkowych? Pytam m.in. w kontekście manifestacji, która ma się odbyć 1 października.
DK: – Chcemy być obecni w dniu exposé przed Sejmem i wysłuchać na miejscu tego, co ma do powiedzenia o problemach naszej branży nowa pani premier, czy padną jakieś konkretne daty realizacji pomysłów ratujących górnictwo, czy może padnie zapowiedź nowelizacji Prawa zamówień publicznych, tak by jednostki budżetowe mogły preferować węgiel polski podczas zakupów surowca na opał. To byłby duży krok naprzód. A czasu na rozwiązanie tych wszystkich problemów mamy już dzisiaj naprawdę niewiele.
SG: – Dziękujemy za rozmowę.