Rozmowy górniczych związkowców z rządem Ewy Kopacz ostatecznie zerwane. W poniedziałek (12 stycznia) zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w całym regionie śląsko-dąbrowskim rozpocznie się zaplanowana wcześniej akcja protestacyjno-strajkowa. Wzburzeni związkowcy opuścili salę obrad. Twierdzą, że byli obrzucani inwektywami przez reprezentantów strony rządowej.
„Skandal!”, „złodzieje!” – między innymi takie okrzyki można było usłyszeć, gdy związkowcy opuszczali salę, w której prowadzono rozmowy. Według nich jeden z przedstawicieli strony rządowej, wiceminister Jakub Jaworowski, nazwał ich poczynania „pajacowaniem”. Wtedy zdecydowali się na przerwanie rozmów.
Nie wiadomo, czy i kiedy rozmowy zostaną wznowione. Związkowcy mówili, że domagają się przeprosin i przedstawienia realnych propozycji dotyczących naprawy spółki. Powtórzyli, że rząd jest zainteresowany jedynie likwidacją kopalń, a nie naprawą branży.
Negocjacje toczyły się od soboty. Rozmowy zostały jednak wczoraj przerwane, bo związkowcy uznali, że reprezentanci rządu nie mieli pełnomocnictw do podpisania porozumienia w jego imieniu. Po otrzymaniu zapewnienia, że delegacja ma upoważnienie do zawierania zobowiązań w imieniu rządu, związkowcy zgodzili się zasiąść ponownie do rozmów.
Dziś jednak nie doszło do oczekiwanego przełomu. Według informacji od związkowców, dotychczas rozmawiano na temat jednej z czterech kopalń, które rząd zamierza zlikwidować. Podczas negocjacji padła propozycja, by trafiła ona do spółki Tauron. Żadne ustalenia nie zapadły – zaznaczają uczestnicy spotkania.
– Jest o tyle lepiej niż wczoraj, że wymieniliśmy parę zdań. Chcemy kompleksowo załatwić sprawę dotyczącą wszystkich kopalń KW, łącznie z tymi, które są dobre. Oczekujemyprogramu naprawczego dla całej Kompanii – mówił dziś szef Związku Zawodowego Górników w Polsce Dariusz Potyrała.
Rząd zapowiedział w środę, że w ramach planu naprawczego KW zamierza zlikwidować kopalnie: Brzeszcze w miejscowości o tej nazwie, Bobrek-Centrum w Bytomiu, Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu oraz Pokój w Rudzie Śląskiej. Przeciwko planom rządu w zakładach tych protestuje w niedzielę według służb wojewody około tysiąca, a według związków – około dwóch tysięcy pracowników.
Delegacja z udziałem z udziałem pełnomocnika rządu ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciecha Kowalczyka przed sobotnim spotkaniem z górniczymi związkami rozmawiała ze śląskimi posłami oraz przedstawicielami samorządów z województw śląskiego i małopolskiego. Prezydenci Gliwic, Bytomia, Rudy Śląskiej i Zabrza, na terenie których działają kopalnie wskazane przez rząd do likwidacji – choć naprawę KW uważają za konieczną – nie zgadzają się ze sposobem, w jaki ten proces chce przeprowadzić rząd.
Na poniedziałek w całym regionie śląsko-dąbrowskim zaplanowano akcję protestacyjno-strajkową. Związkowcy na razie nie chcą zdradzać szczegółów. Zapowiadają jedynie eskalację protestu i nie wykluczają przyłączenia się do niego także zakładów z innych branż. – Będzie to demonstracja solidarności z górnikami z zakładów, które rząd chciałby zlikwidować – powiedział jeszczcze przed niedzielnymi rozmowami szef związku Sierpień 80 Bogusław Ziętek.
Rząd zapewnia, że w przypadku realizacji planu naprawczego KW redukcja zatrudnienia dotknie maksymalnie ok. 3 tys. osób, które zostaną objęte programami osłonowymi. W przeciwnym razie spółce grozi upadłość, w wyniku której pracę straci aż 49 tys. osób – ostrzega resort gospodarki.
Według przyjętego w środę przez rząd planu dla KW możliwości dofinansowania tej spółki wyczerpały się i bez restrukturyzacji upadnie ona w ciągu miesiąca. Wśród rozwiązań wskazano likwidację czterech kopalń KW, przeniesienie 6 tys. osób do innych zakładów i osłony dla zwalnianych – kosztem ok. 2,3 mld zł.
Plan naprawczy dla KW zakłada sprzedaż nowej zawiązanej przez Węglokoks spółce celowej 9 z 14 kopalń Kompanii. Z pozostałych jedną ma kupić Węglokoks (Piekary), a kolejne cztery mają być zlikwidowane przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK).
Według zarządu KW, dalsze wydobycie w czterech kopalniach, które zostaną przeniesione do SRK jest ekonomicznie nieuzasadnione. W 2014 roku zakłady te przyniosły w sumie 821 mln zł strat.