Coraz częściej w mediach pojawiają się wypowiedzi polityków, ekonomistów i komentatorów, że trzeba coś zrobić z polskim górnictwem węgla kamiennego. Uzasadnieniem dla tego rodzaju dywagacji jest spadająca cena węgla kamiennego na świecie. Jest ona znacząco poniżej kosztów jego wydobycia w naszych kopalniach. Zgodnie z liberalną doktryną ekonomiczną jest to nie do zaakceptowania. Wszak ktoś musi dopłacać do tego węgla, a nikt nie ma na to ochoty.
Najmniejszą ma jej właściciel, czyli Skarb Państwa, który wzywa tylko do obniżenia kosztów. To obniżenie ma być osiągnięte za wszelką cenę. Ma nią być właśnie zamykanie kopalń. W tej konwencji rozpowszechnia się opinie, że polskie górnictwo węgla kamiennego stoi pod murem. Wynika z tego sugestia, że pluton egzekucyjny jest już gotowy, cel namierzony, górnictwu pod murem zawiązano oczy i tylko brak jest jeszcze rozkazu, aby oddać salwę. Cały ten tok rozumowania ma wszelkie pozory poprawności i dla nie zorientowanych ludzi jest on oczywisty. Ponieważ tych ostatnich w naszym kraju jest zdecydowana większość, przeprowadzenie egzekucji winno znaleźć demokratyczne poparcie. Trwają przygotowania do w miarę bezbolesnego jej przeprowadzenia. Jednym z argumentów jest fakt, ze Zachodnia Europa zlikwidowała górnictwo węglowe i dostatnio żyje z taniego jego importu.
Świat stawia na węgiel
Europa likwiduje górnictwo węglowe, tymczasem świat akurat czyni coś odwrotnego. Padają argumenty, że górnictwo rozwija się w krajach surowcowych i zacofanych. Najchętniej podaje się przykłady Ukrainy i Rosji, może jeszcze Mongolii i Kazachstanu. Milczy się w sprawie Chin, które z roku na rok i tak przez ostanie dwadzieścia lat nieustannie zwiększają eksploatację węgla kamiennego. Doszły on wreszcie do poziomu jego zużycia w skali połowy tego, co cały świat razem wzięty. Chiny to już drugie mocarstwo świata po USA. Tempo ich rozwoju, choć ostatnio mocno obniżone, jest nadal na pierwszym miejscu w skali globu.
Stany Zjednoczone też nie likwidują swego górnictwa węgla kamiennego. Jego trudności związane z konkurencją gazu łupkowego przerzucają na eksport do Europy. Krytycy tego stanowiska mówią, że są to oceny generalne, nie biorące pod uwagę kosztów wydobycia, które w USA są bardzo niskie. Co do Stanów Zjednoczonych to prawda, ale co do Chin to wydobywają one swój węgiel nie licząc się z kosztami, ale z jego ilością, która gwarantuje im niezawodne funkcjonowanie systemu energetycznego.
Tymczasem Europa stawia na tańszy i wygodniejszy jego import i z tego korzysta. My mamy brać z niej przykład. Jest to argumentacja bardzo wątpliwa, bo w rankingu gospodarczym Europa spada na coraz niższe pozycje. Dominująca dotąd rola państw europejskich w gospodarce świata z roku na rok jest coraz niższa. Z danych statystycznych wynika, że w 2012r. tylko trzy europejskie gospodarki mieściły się jeszcze w pierwszej dziesiątce. Były to Niemcy, Wielka Brytania i Francja, które jednak spadają coraz niżej. W tej sytuacji powstaje pytanie kogo warto naśladować w dziedzinie gospodarki? Stale rozwijające się w oparciu o węgiel kamienny Chiny? Czy też upadającą gospodarkę UE, która nie chce własnego węgla kamiennego?
Napięcie
Tymczasem nie zauważa się tego, że w rejonie Pacyfiku narasta napięcie polityczne związane z nienotowanym dotąd rozwojem Chin. Ostatnie prognozy na ten temat mówią o prześcignięciu gospodarki USA w ciągu następnej dekady. Nie trzeba być przenikliwym politykiem, aby wiedzieć, o tym że Stany Zjednoczone zrobią wszystko, aby do tego nie dopuścić. Chiny, a także Japonia, przygotowują się do konfliktu zabezpieczając sobie dostawy niezbędnych dla nich surowców w pobliżu własnych granic. Nie zważając specjalnie na ich ceny, opłacalność i tym podobne zależności. Trwają intensywne prace Chin nad udostępnieniem im surowców Kazachstanu, Mongolii, Afganistanu i Syberii.
Podobnie Japonia mimo sporów z Rosją o Kuryle inwestuje we wspólne z nią poszukiwania ropy na Morzu Ochockim i szelfie Morza Barentsa. Rozważa też udział w inwestycjach infrastrukturalnych na Dalekim Wschodzie w celu zapewnienia sobie bliskich dostaw surowcowych niezależnie od warunków i panującej tam ceny.
Otóż napięcie polityczne i rozwijająca się między Chinami, a USA „zimna wojna” o dostęp do surowców, staje się coraz bardziej „gorąca”. W jej wyniku możliwa jest i stosunkowo łatwa blokada światowego handlu węglem kamiennym. W takiej sytuacji o jego przepływie przez przestworza oceaniczne decydować będą nie prawa handlowe, ale raczej wojenne. Te ostatnie będą egzekwowane przez krążowniki na morzach i oceanach, których obu stronom konfliktu już nie brakuje. Jest to tylko kwestia wzrostu napięcia i związanych z tym rozkazów.
W tej sytuacji Europa w każdej chwili może być odcięta od tanich dostaw węgla kamiennego z Indonezji, USA i z Australii. Co jej pozostanie? A no tylko polskie zagłębia węglowe, które ze względu na sytuację polityczną na świecie staną się natychmiast opłacalne, rentowne, korzystne i potrzebne. Dziś wydaje się sensowne ich zlikwidowanie. Jutro może okazać się, że to błąd nie do naprawienia. Import na którym polska energetyka zamierza oprzeć swoje dostawy węglowe może zniknąć jednego dnia bezpowrotnie. Co wtedy? Wtedy trzeba będzie zamknąć wiele zakładów, mieszkać po ciemku i pluć sobie w brodę, że po raz kolejny międzynarodowym cwaniakom daliśmy się wyprowadzić w pole. Morał z tego jest taki, że trzeba, aby Polak wreszcie był mądry przed szkodą, na co akurat w sprawie węgla kamiennego jest na to jeszcze szansa. Do tego potrzebna jest długofalowa polityka surowcowa państwa. Winna ona uwzględniać nie tylko proste zależności ekonomiczne i finansowe, ale też brać pod uwagę globalną sytuację polityczną, gospodarczą i surowcową przynajmniej w perspektywie najbliższych dwudziestu – trzydziestu lat nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.
Łagodna eutanazja
Polskiemu przemysłowi górnictwa węglowego proponuje się łagodną eutanazję. Jest to dziś modny kierunek wśród czołowych państw UE. Zniechęceni spadkiem światowych cen węgla, bez bliskich perspektyw ich wzrostu najlepiej abyśmy sami zlikwidowali, to co mamy najcenniejszego, to co jest sercem polskiej energetyki i jej gospodarki. W zamian proponuje się nam, że pogrzeb będzie bardzo uroczysty, a żałobne mowy wygłoszą prominentni wodzowie UE. Polski węgiel kamienny tradycyjnie związany jest z Górnym Śląskiem, a jak dotychczas region ten jest gospodarczym sercem kraju. Jego paraliż to wspomniana śmierć, która innym w związku z zaostrzającą się sytuacją polityczną na świecie, coraz bardziej zagląda w oczy. Czy w imię źle pojętej solidarności mamy ginąć razem z państwami UE wyznającymi tego rodzaju zasady? Chyba nie! Mamy jeszcze dość woli życia, istnienia i współpracy z resztą świata.
Strategiczny sektor
Wśród fałszywego płaczu i lamentu nad polskim górnictwem węgla kamiennego przebija się jeszcze racjonalna informacja, że 90 proc. naszej energetyki oparta jest na tym właśnie paliwie. Nie da się tego zmienić z dnia na dzień, wszelkie rozważania na temat likwidacji kopalń węgla z tego powodu są irracjonalne. Kiedyś byliśmy niezależni od dostaw rosyjskiego gazu. Była jego dużo mniejsza konsumpcja, ale dawaliśmy sobie radę. Teraz nie jest już to możliwe. Nasze gazowe bezpieczeństwo energetyczne zostało oddane w rosyjskie ręce i to niezależnie od tego ile płacimy za ten gaz. Już to wydarzenie winno być ostrzeżeniem, aby podobnych głupstw w przyszłości już więcej nie robić.
Cała medialno – polityczna dyskusja nad sytuacją węgla kamiennego jednak zmierza w tym tylko kierunku. Strategiczny sektor, który z powodów kryzysu światowej gospodarki przestał być opłacalny ma być za to ukarany likwidacją. Trzeba się poważnie, a nie jak dotąd tylko powierzchownie, zastanowić się, co nas czeka w tej sytuacji. Zlikwidować, to żadna sztuka. To potrafi każdy, bez żadnego wykształcenia i ministerialnego stanowiska. Co jednak po tym? Ano, jak zabraknie tego węgla to rzucimy się na odtapianie, odbudowywanie tych kopalń. Będzie to dziesięć razy, a może i więcej droższe niż to, co zaoszczędziliśmy przez ich likwidację. Strategiczny sektor jakim jest górnictwo węgla kamiennego wymaga rozwagi, zastanowienia się, wielostronnych analiz, badań i ocen. Na razie tego wszystkiego brakuje, a oceny ferowane są albo przez polityczne „autorytety”, albo ich medialne nośniki, które każde głupstwo upowszechnią i nagłośnią byleby był to „news”.
Pod chińskim murem
W tej materii wypada zaapelować do władz państwa, do mediów i ludzi nauki o rozwagę w sprawach górnictwa węgla kamiennego. O spojrzenie na nie, nie tylko z wąskiej i doraźnej sytuacji dnia dzisiejszego, ale z perspektywy przynajmniej pół wieku do przodu. Opartej na rzetelnych badaniach, prognozach i ocenach, których na razie brak. W nawiązaniu do rozważań, że polskie górnictwo znajduje się pod murem, nie od rzeczy będzie uwaga, że jest to mur chiński, a nie egzekucyjny, jak tego pragną jego likwidatorzy.
Autor: Adam Maksymowicz Źródło: portal górniczy